Powrót
Po trzech tygodniach hospitalizacji mój mąż wrócił do domu, cały i zdrowy 😀
Po przebytym udarze nie ma śladu. Opadnięta powieka oka wróciła na swoje miejsce a noga jest w pełni sprawna.
Nie chcę się użalać, ale to były trudne i bardzo długie trzy tygodnie.
Na całe szczęście po kilku pierwszych dniach okazało się że jednak mogę być z mężem na oddziale.
Ze względu na covid odwiedzin nie ma ale chory może mieć jedną osobę towarzyszącą. Zostałam więc zapisana jako osoba towarzysząca na oddziale i na portierni przejętej przez agencję ochrony (krótkofalówki, kamizelki kuloodporne itd.)
Codziennie byłam legitymowana i sprawdzano gdzie idę oraz czy mąż jest tam gdzie mówię. Musiałam również robić Rapid test co 48 godzin (wszelkie certyfikaty covidowe są już w Grecji nieaktualne).
Oczywiście doszło do kilku zgrzytów przy bramie szpitala, ponieważ mąż przez te trzy tygodnie zaliczył trzy oddziały i kilka pokoi. Wprawdzie po południu ochroniarze chodzili od łóżka do łóżka i zapisywali dane osobowe pacjentów oraz osób towarzyszących, jednak nie zawsze posiadali aktualne informacje.
Szpital na Korfu jest bardzo duży i dobrze wyposażony. Pokoje chorych mają najwyżej cztery łóżka oddzielone kotarami i w każdym z nich jest spora łazienka z prysznicem.
Na obszernych holach wyłożonych marmurem są aparaty z chłodzoną wodą pitną, toalety i ławki. Cały obiekt jest również klimatyzowany a z niektórych okien rozciąga się całkiem sympatyczny widok.
Jedzenie w greckim szpitalu jest całkiem znośne. Śniadania podają raczej skromne ale obiad i kolacja są zawsze na ciepło.
Najważniejsza jednak jest bardzo dobra opieka medyczna. Mój mąż pod opieką neurologa przeszedł mnóstwo badań, na niektóre był wożony karetką poza teren szpitala. Dodatkowo przeszedł badania kardiologiczne, laryngologiczne i okulistyczne.
Do domu wrócił o własnych siłach 🙂
A teraz powolutku, na spokojnie i do przodu...
Dziękuję za ciepłe słowa otuchy 💚 Trzymajcie się zdrowo! 🙂
Comments