Nasz stary motocykl w końcu został pomalowany 🙂.
Sprawa była nagląca ze względu na porysowany bak, z którego mój małżonek robi dodatkowy bagażnik przy pomocy linek mocujących.

Malowanie naszej Hondy miało odbyć się już w zeszłym roku ale mąż z nim zwlekał snując plany a potem się rozchorował i minął kolejny rok.

Teraz już wiem czemu mąż zwlekał z tym malowaniem i poznałam jego plany - otóż chciał osobiście pomalować motor nie mając praktyki w tym temacie.

Kiedy już się zdecydował, zasięgnął języka u specjalistów i zaczął kompletować potrzebne specyfiki.
Przyznaję, że jako laika, zdziwiła mnie ilość różnych potrzebnych chemikaliów.

Przyglądałam się poczynaniom męża, jednocześnie podziwiając kolejny raz jego cierpliwość.
Stary lakier trzeba było najpierw usunąć, po zastosowaniu specjalnego płynu farba zaczęła mięknąć i odchodzić. Potem było czyszczenie i szlifowanie elementów.

Niestety nie wszystkie nadawały się do ponownego lakierowania ale na szczęście mieliśmy drugi komplet obudowy do Hondy z odzysku. Więc cały proces zaczął się od nowa..

Kontynuując, nowy lakier (identyczny jak stary) trzeba było przecedzić i tu się przydałam proponując wykorzystanie papierowych filtrów do kawy 😉.

Samo lakierowanie poszczególnych elementów obudowy naszego motocykla odbyło się na dworze w bezwietrzny dzień. Pomalutku i co najmniej dwa razy.
Na koniec potrzebny był jeszcze kolejny specyfik, tym razem utwardzający.

W efekcie nasz motor wygląda jak nowy, zamówiliśmy też nowiutkie naklejki firmowe na bak.
W temacie "zrób to sam" mamy z mężem podobnego świra 😁.

Przy okazji malowania naszej starej Hondy okazało się, że oprócz baku, wszystkie lakierowane części obudowy są plastikowe. No i gdzie przyczepię magnesy Hive? Nie wiem... Póki co nadal wiszą na lodówce w naszym grill roomie i mają się dobrze 🙂.

Zdjęcia własne by @grecki-bazar-ewy.

• polish
• doityourself
• diy
• build-it